Jak patrzeć na ceny urządzeń w stomatologii? Co to znaczy, że jakieś urządzenie jest drogie? I za co tak naprawdę płacimy? O tym i o pytaniach, jakie warto sobie zadać przed zakupem opowiemy w dzisiejszym artykule. Bo pod ceną wyposażenia stomatologicznego często kryje się nie tylko jakość i funkcjonalność. Kryją się też przyszłe zwroty inwestycji, nasze zdrowie i czas, a nawet atmosfera zespołu. Dopiero po analizie tych aspektów możemy w pełni ocenić opłacalność zakupu.
Czas to waluta
Błahe hasło, ale tak bardzo istotne w stomatologii. Dostępny czas przede wszystkim decyduje o tym, ilu pacjentów przyjmiemy jednego dnia. Ich wolumen jest w końcu ograniczony – nie jest to sklep wysyłkowy, na każdego pacjenta musimy bezpośrednio poświęcić dany czas, a ilość gabinetów i personelu jest ograniczona. Każdy dodatkowy pacjent to większy obrót, więc czas staje się dla nas de facto walutą. Każda możliwość zaoszczędzenia czasu, na koniec dnia czy miesiąca przerodzi się po prostu w dochód. Dlatego rozwiązania, które usprawniają pracę i w efekcie skracają potrzebny czas, zwiększają zwrot z inwestycji. Ile zajmuje codzienne szukanie narzędzi lub materiałów po gabinecie? Ile czasu tracimy na nieergonomicznej pracy z asystą? To są często pomijane przeszkody, bo na pierwszy rzut oka przyspieszenie danego procesu o kilka minut nie wydaje się wielką zmianą. Minuty jednak się dodają i pod koniec dnia może okazać się, że udałoby się nam przyjąć jednego pacjenta więcej. Dlatego gdy natkniemy się na droższe rozwiązania, sprawdźmy, co zmienią w naszej pracy, jakie procedury usprawnią i jakie protokoły nam oferują. Zakup robimy raz, zysk z zaoszczędzonego czasu otrzymujemy cały czas. Ten ciąg myślowy prowadzi do jeszcze jednego ważnego pytania.
Ile jest warta godzina Waszej pracy?
To pytanie, które musimy sobie zadać, myśląc o zakupie rozwiązań, które usprawnią naszą pracę. Jakie obroty generuje godzina Waszej pracy ? Ile warta jest godzina spokoju, zamiast frustracji? Przykładowo unity stomatologiczne XO, które sprzedajemy mają zaprojektowany automatyczny system dezynfekcji. Ciekawe usprawnienie, ale zastanówmy się co nam realnie daje? Lek. dent. Heidi Lund, która korzysta z XO FLEX, w tym przypadku zwraca uwagę właśnie na czas:
Źródło: XO CARE A/S
„Wybrałam unit XO CARE, ponieważ pozwala zaoszczędzić wiele czasu mojemu zespołowi. System higieny jest genialny. Personel nie musi mieszać żadnych środków czyszczących ani obsługiwać urządzenia w trybie czyszczenia, ponieważ unit sam miesza produkty i spłukuje wszystko w około sześć minut. Oszczędza to co najmniej 30 minut pracy mojej asystentki każdego dnia.”
30 minut. To pozwala asyście na chociażby szybsze przygotowanie stanowiska pracy, albo lepszą organizację potrzebnych narzędzi. Nie jest to zwrot z inwestycji, który zauważamy na pierwszy rzut oka. Najłatwiej jest go dostrzec przy urządzeniach typu tomograf – jego kupno jest drogie, ale potem pacjenci płacący za zdjęcia de facto zwracają jego cenę. To prosta wymiana pieniędzy. W przypadku zwrotu czasu, musimy się po prostu zastanowić na co go „wydamy”. Więcej pacjentów i tym samym większy zwrot finansowy? A może lepsza organizacja kliniki? A może po prostu pójdziemy wcześniej do domu? Nie każda opłacalność inwestycji musi się przejawiać tylko w pieniądzach – ale to nie znaczy, że będzie dla nas mniej warta.
Bardzo dobrym przykładem połączenia zwrotu finansowego i emocjonalnego, jest skaner twarzy RAYFace. Z jednej strony skraca czas przygotowania pracy protetycznej i podnosi jej jakość, więc możemy zarówno przyjąć więcej pacjentów jak i podnieść cenniki. Z drugiej jednak znacznie usprawnia komunikację z pacjentem i laboratorium, zmniejszając frustrację każdej strony. Dlatego urządzenie, które początkowo może być odbierane jako drogi dodatek, w rzeczywistości staje się wyborem optymalizującym procesy w gabinecie. Zresztą chyba najlepiej podsumował to lek. dent. Aleksander Malinowski, z którym właśnie o RAYFace rozmawialiśmy:
„Musisz sobie zadać pytanie, ile kosztuje twój czas który poświęcasz na poprawianie pracy protetycznej, czy to na etapie tymczasówek czy pracy docelowej. Ile trwa rozmowa z pacjentem i przekonywanie go do tego, że z taką wizją pan powinien się zgadzać. Dzięki RAYFace, jako, że wszystko przerzucamy do świata cyfrowego, ten krótszy czas jaki poświęcamy na wszystkie poprawki jest chyba znacznie cenniejszy niż to by się pozornie wydawało.”
Przestój to tragedia , opłacalność to lata pracy
Przejdźmy teraz do trochę prostszej do wyliczenia kwestii, czyli niezawodności. Często rozpatrujemy ceny tylko w perspektywie dnia zakupu, a to nie daje nam kompletnej informacji o opłacalności. W końcu urządzenia na dalszych etapach trzeba serwisować czy wymieniać w nich części. Musimy zastanowić się, czy urządzenie będzie sprawne za rok, dwa, pięć. Dopiero wtedy tak naprawdę poznamy wartość urządzenia. Prosty sposób – przeliczmy cenę urządzenia na rok użytkowania. Unit XO FLEX, który w solidnie rozbudowanym wyposażeniu, kosztuje 180 tysięcy, ale będzie pracował 20 lat, wyniesie nas 9 tysięcy rocznie. Unit, który będzie kosztował połowę mniej, ale przepracuje tylko 5 lat, będzie nas kosztował rocznie ponad dwa razy więcej. Dopiero w przeanalizowaniu dłuższej perspektywy, możemy ocenić czy dane urządzenie jest faktycznie drogie. Dodatkowo odpowiedzmy sobie na pytanie, w jakim czasie zarobimy wspomniane 9 tysięcy? I ile stracimy, jeśli unit dozna awarii i będzie niesprawny przez przykładowo trzy dni?
To druga kwestia, czyli niezawodność urządzenia. Porównajmy przez chwilę pracę stomatologa do pracy zawodowego kierowcy. Jeśli zajmowalibyśmy się przewozem ludzi, na pewno chcielibyśmy, żeby nasze auto było maksymalnie bezawaryjne i nie wymagało częstych serwisów. Dzięki niemu zarabiamy, ale też eksploatujemy je przynajmniej kilka czy nawet kilkanaście godzin dziennie. Dlatego potrzebujemy auta, które da radę wytrzymać takie obciążenia – ile aut będzie w stanie latami jeździć kilkaset kilometrów dziennie? Oczywiście, lekarze to nie zawodowi kierowcy – za kierownicą spędzają godzinę czy dwie dziennie. Za to przy unicie nawet dwanaście. Dlaczego do trwałości urządzenia mieliby przywiązywać mniejszą wagę niż zawodowy kierowca do wyboru auta? W obu przypadkach chcemy narzędzia, które pomoże nam zarobić, a nie w tym przeszkodzi.
Dlatego sprzedajemy tylko unity XO CARE. W przeliczeniu na dwadzieścia lat pracy, a wiemy, że tyle pracują, są tak naprawdę tańszym rozwiązaniem niż konkurencyjne.
Zdrowia nie da się przeliczyć
Możemy przeliczyć ile będzie wart czas, który zaoszczędzi nam droższe urządzenie. Czy to w ilości dodatkowo przyjętych pacjentów, czy obserwując efekty pracy personelu, który ma więcej czasu. Ze zdrowiem będzie już inaczej. Owszem, sytuacje, w których będziemy na zwolnieniu, dadzą o sobie znać w zarobkach, ale przecież nie tylko o to chodzi. Nie przeliczymy na pieniądze ile kosztuje nasz ból pleców czy problemy ze stawami. A przecież od warunków w jakich pracujemy i od możliwości urządzeń, których używamy, zależy to na ile nasze zdrowie będzie zadbane. Ilu stomatologów mierzy się z chronicznym bólem pleców? Dla ilu to wyzwanie, które może wpłynąć na ich karierę? Zastanawiając się nad wyborem urządzenia, usiądźmy przy nim, zróbmy test jak się przy nim pracuje. Nie zawsze da się to ocenić czytając opisy czy badania – czasem trzeba to poczuć. Zastanówmy się, czy wybierając tańszą alternatywę, za kilka lat naprawdę pomyślimy, że to mimo odbicia się na naszym zdrowiu to była dobra oszczędność. Tą zależność zauważają w szczególności lekarze z większym stażem, jak lek. dent. Piotr Boryczka:
„Dla mnie to prosta matematyka. Zadaję sobie pytanie, czy wolę pracować szybko i wygodnie, czy martwić się tym, że unit odmówi posłuszeństwa? Ja po wielu latach praktyki wiem, że nic mi zdrowia nie zastąpi i dlatego wybieram sprzęt, który mi je ochroni. Cena wtedy nie ma znaczenia, bo tego nie można przeliczyć. Drugą kwestią jest uświadomienie sobie, że jakość naszej pracy zależy też od jakości sprzętu. Jasne, możemy zaoszczędzić, ale co to za oszczędność jak pracujemy gorzej, a przestoje w pracy unitu będziemy odczuwać mocno w kieszeni?”
Lepsza atmosfera to mniej błędów i przyjemniejsza codzienność
Kiedy mówimy o opłacalności inwestycji, z reguły mamy na myśli finansowy zwrot z inwestycji. Ale to przecież nie wszystko – dana inwestycja przenosi się też na aspekty zdrowotne czy emocjonalne, które dalej skutkują zarówno w jakości i wygodzie pracy jak i finansach. Urządzenia mogą być intuicyjne w obsłudze, albo prowadzić nas na wyżyny cierpliwości. System organizacji może sam „wymuszać” utrzymanie porządku, albo sprzyjać bałaganowi. Weźmy za przykład ten ostatni, co z zespołem może zrobić nieprzemyślany system organizacji. Wyobraźmy sobie, że asysta ma przygotować narzędzia do endodoncji, ale w gabinecie brakuje odpowiednich elementów. Brakuje, albo zostały przeniesione, nikt nie wie, bo szuflady nie są oznaczone. Biegnie do drugiego gabinetu, ale w nim akurat trwa zabieg, więc szuka w trzecim. Następnie w trzecim gabinecie zaczyna się procedura i również powstaje problem, bo asysta szukając narzędzi do endodoncji przypadkiem zrobiła bałagan w szufladzie. Oczywiście, to hipotetyczna sytuacja, ale wiemy, że wiele jej elementów nie jest obca dla lekarzy. A teraz wyobraźmy sobie sytuację, gdy mamy jeden główny magazyn, a w nim oznaczone kolorami zestawy pod każdą procedurę. W czasie zabiegu potrzebne są narzędzia do endodoncji? Nie ma problemu, w tej klinice takie zestawy są oznaczone kolorem niebieskim i czekają na swoim miejscu w głównym magazynie – wystarczy podejść i je pobrać, a po kolorze od razu zobaczymy gdzie są.
Dlaczego poruszamy ten przykład akurat w artykule o cenach? Bo to też kwestia analizy ceny w dłuższej perspektywie. Stworzenie takiego systemu magazynowania początkowo będzie droższe i będzie wymagało poświęcenia czasu na stworzenie protokołu czy nauczenie się go. Ale w przyszłości zapobiegnie, czy znacznie zminimalizuje, ryzyko błędu, chaosu w przechowywaniu, wydłużeniu wizyt pacjentów, czy po prostu frustracji i napiętej atmosfery.
Więc zastanówmy się jakie rzeczy irytują nas i nasz zespół. Ile razy w ciągu dnia zespół musi czegoś szukać? Jednocześnie się stresując, bo zabieg trwa, a narzędzi jak na złość nie ma w kolejnej już szufladzie. Ile razy w ciągu dnia dopadnie nas frustracja w czasie korzystania z jakiegoś urządzenia? Może to być chociażby chwiejąca się lampa unitu, szuflady, które ciężko chodzą, czy asystor jezdny, pod który nie wsuniemy nóg. Każda taka rzecz sprawia, że jesteśmy coraz bardziej rozproszeni i zdenerwowani, a wtedy łatwiej nie tylko o wewnętrzne konflikty, ale też o ludzki błąd. Błąd podczas rejestracji pacjentów, przygotowywania stanowiska pracy, czy w czasie samego zabiegu. Ile będzie nas kosztowało finansowo naprawianie takich błędów? I ile jest warte nasze dobre samopoczucie w i po pracy?
Dlatego wybranie tańszego, ale niezbyt funkcjonalnego rozwiązania, odbija się na nas każdego dnia. I może nas faktycznie kosztować znacznie więcej niż zakup droższej alternatywy. Ale raczej wątpimy, że po kilku latach pracy bez tych wszystkich wymienionych problemów powiedzielibyśmy „Ah, trzeba było wybrać tą tańszą opcję”. Wiemy też, że nie musicie wszystkiego wiedzieć, ale dlatego jesteśmy. Zapytajcie nas, a chętnie opowiemy o częstych problemach w klinikach – aktualizujemy tą wiedzę od lat.
Wyższa jakość to wyższa cena obsługi
A co jeśli zakup danego rozwiązania znacznie poprawi jakość naszej pracy, ale nie możemy znaleźć wystarczającego sposobu na zwrot z inwestycji? Zastanówmy się czy usprawnienie naszej pracy jest też wartością dla pacjenta. Przykładowo czas może być pieniądzem nie tylko dla nas, ale też dla pacjentów. I będą chętni zapłacić więcej, jeśli zmieni się jakość usługi. Pamiętajmy też, że przy bardziej skomplikowanych zabiegach, szczególnie wpływających na estetykę, cena dla pacjenta wcale nie musi być najważniejszym elementem. Efekt już tak. Weźmy za przykład właśnie RAYFace, dzięki któremu pacjent jest włączany w proces projektowania swojego nowego uśmiechu:
„Zresztą tak od siebie powiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pobierać od pacjentów opłaty za etap projektowania. Szczególnie, ze odbiór mam taki, że pacjenci bardzo często są chętni za to troszkę zapłacić, dlatego że oni się czują włączeni w proces leczenia i docenienie. Nawet ci pacjenci, którzy wydają się bardzo wymagający od początku leczenia, właśnie dlatego że my im pokazujemy, włączamy ich w ten proces, pokazujemy przed jakimi wzywaniami stoimy na etapie projektowania czy w ogóle leczenia protetycznego, oceniają taką wizytę kompletnie inaczej. Dlatego pacjenci lepiej to odbierają i wydaje mi się, że cena w tym momencie nie staje się przeszkodą.”
Jak zawsze nie chcemy pozostawiać czytelnika bez rozwiązania z naszej strony. Jeśli jesteście ciekawi jak nasze produkty pomogą Wam zaoszczędzić czas, możecie przede wszystkim zobaczyć:
Jak przeniesienie pracy do świata cyfrowego minimalizuje poprawki, a miesiące zmienia w tygodnie >
O tomografie, który pracuje na okrągło >
O unicie, którego ergonomia równa się wydajności pracy >
O przechowywaniu, które pamięta za nas >