Czasem nasza praca jest ograniczana przez elementy, których nawet nie zauważamy. Dopiero po czasie orientujemy się, że rozwiązanie stało tuż obok. Jakie elementy w gabinecie stomatologicznym mogą być takimi przeszkodami i co z nimi zrobić?
Ostatnio mówiliśmy o: Część 1 z 7 - Jak pracować wygodniej?
Status quo
Aby zacząć dyskusję o proponowanych rozwiązaniach, najpierw trzeba określić i przeanalizować status quo – czyli to jak z reguły wyglądają gabinety. Nie sądzimy, że wszystkie, ani nie sądzimy, że zawsze musi to stwarzać problem. Natomiast pokazujemy naszą wizję.
Skupmy się na przestrzeni, która jest najbliżej pacjenta, a dokładniej jego głowy. Abstrahując od tego na ile rąk pracujemy, z reguły widuje się pewien układ. Konsola jest ustawiona z boku unitu, pod konsolą zawieszona jest tacka – na najpotrzebniejsze instrumenty. Reszta elementów czeka na asystorach jezdnych, ustawionych przy unicie, aby można było do nich łatwiej sięgnąć. Unit jest wyeksponowany na środku pomieszczenia, niezależnie od układu zabudowy meblowej w gabinecie. Asysta ma za zadanie podawać w czasie zabiegu potrzebne narzędzia i materiały z asystora jezdnego, a w razie potrzeby może je pobrać z zabudowy meblowej. Na pierwszy rzut oka taki układ wydaje się funkcjonalny – zespół ma do wszystkiego dostęp, po wszystko może sięgnąć lub podejść. Problem, do którego się odwołujemy w swoich rozwiązaniach, pojawia się w momencie korzystania z takiego układu.
Gdzie znajdziemy przeszkody?
Lekarz samodzielnie sięgając po którąś z potrzebnych rzeczy np. narzędzie z tacy pod konsolą musi kolejno oderwać wzrok od pacjenta, odwrócić się i wrócić do poprzedniej pozycji. I nie jest to wcale małostkowy problem. Lekarz wykonuje masę niepotrzebnych ruchów, często zmieniając akomodację oka, które w kumulacji wpływają na jego zmęczenie. A poza tym jest to po prostu niewygodne i spowalnia pracę. Do tego dochodzi kwestia magazynowania i podręcznej przestrzeni roboczej. Podczas zabiegu nie są nam potrzebne wszystkie elementy schowane w asystorach jezdnych, ale nie zmieścimy tam też wszystkich potrzebnych materiałów do bieżącego zabiegu, chyba że mamy kilka asystorów, ale to tylko mnoży problemy. Bo asystory jezdne tworzą problemy już samą swoją konstrukcją. Żeby dobrze pracować na jakiejś przestrzeni, musimy mieć do niej wygodny dostęp. W przypadku asystora jezdnego nie możemy wsunąć nóg pod jego blat i komfortowo się przy nim ustawić, a tym samym korzystać z powierzchni blatu. Dlatego z reguły trzeba do niego sięgać dalej niż to potrzebne wykonując rotację w jedną ze stron. Dodatkowo, kiedy chcemy się do niego zbliżyć, często uderzamy w niego kolanami.
Drugą kwestią jest to jak minusy takiego układy uwypuklają się w momencie pracy na cztery ręce. Asysta nie jest w stanie podać lekarzowi narzędzia z konsoli, jeśli ta konsola jest po jego prawej stronie. Tak samo jest z tacą przy konsoli, na której trzymamy narzędzia lub materiały. Jeśli asysta ma podawać lekarzowi wszystko, to te elementy muszą być w zasięgu jej ręki, a żeby nie przecinała tym samym pola roboczego lekarza, powinny być łatwo dostępne.
Klasyczny problem w typowym ustawieniu konsoli i tacy - zbyt duże odległości uniemożliwiają efektywną pracę
Na cztery ręce, czyli jak?
Użyliśmy sformułowania „asysta ma podawać lekarzowi wszystko” i właściwie tak wygląda prawidłowa praca na cztery ręce. Lekarz jest skupiony na pacjencie – nie musi odrywać wzroku, ani po nic samodzielnie sięgać. Jeśli potrzebuje zgłębnika lub wymiany lusterka – zajmuje się tym asysta. Jeśli potrzebuje narzędzi rotacyjnych z konsoli – asysta je podaje. Asysta jest cały czas przy lekarzu i pacjencie, nie wstaje, nie szuka niczego w gabinecie. Wszystko dzieje się szybciej, pewniej, nie ma przestojów i zbędnego chaosu. A co, jeśli lekarz lub higienistka akurat wykonuję procedurę solo? Tak naprawdę w układzie gabinetu niewiele to zmienia. Pracując samodzielnie operator tym bardziej potrzebuje mieć wszystko dostępne pod ręką i to w sposób najmniej wymagający jego wysiłku i rozproszenia. Nie chodzi o to, że gabinety bywają nieprzystosowane do pracy na cztery ręce – bywają po prostu nieprzystosowane do pracy jako takiej. A to z kolei sprawia, że niezależnie od trybu naszej pracy, nie będzie ona wykonywana prawidłowo – w tym praca na cztery ręce.
Jedna z prawidłowych pozycji operatorów przy pracy na cztery ręce
Jak temu wszystkiemu zaradzić
Powiedzieliśmy trochę o bolączkach gabinetów. Z pewnością u wielu osób pojawiło się, słuszne zresztą, pytanie – to jakie macie rozwiązania? Właśnie po to powstaje ta seria, aby dać odpowiedzi.
Podstawą jest ustalenie co jest potrzebne, a co nie. Przykładowo podczas opracowywania ubytku, instrumenty do endodoncji nie będą potrzebne, więc nie powinny zajmować miejsca w obszarze roboczym. A co, gdy nagle okaże się, że trzeba przeprowadzić leczenie endodontyczne? Ta kwestia prowadzi nas do ogólnego pytania gdzie w takim razie trzymać materiały i narzędzia, aby zawsze były łatwo dostępne? I jak najbardziej będzie to omawiane w kolejnych artykułach.
Wykluczenie z gabinetu przykładowo asystorów jezdnych, nie oznacza, że zostajemy bez miejsca do przechowywania i blatu asystora. Po prostu inne elementy przejmą te funkcję. Taki proces łatwo jest przedstawić na bardziej przyziemnym przykładzie. Gdy w telefonach komórkowych pojawiły się ekrany dotykowe, projektowanie interfejsów weszło w etap erupcji pomysłów. Dało się na nich zmieścić tyle funkcji, okienek, a przede wszystkim przycisków. Z reguły na dole ekranu były opcje takie jak powrót, ekran główny, ustawienia i właściwie co jeszcze chcieliśmy. Z pozoru to bardzo funkcjonalny układ – wszystko co chcemy mamy pod ręką. Ale z drugiej, czy to wszystko jest naprawdę potrzebne? Czy nie wprowadza zamieszania? Apple rozwiązało to inaczej. Usunęło zbędne elementy i przeniosło ich funkcję w jeden przycisk. Użytkownicy nie utracili poprzednich możliwości, za to dostali prostsze w użyciu rozwiązanie. Tak samo robimy my – funkcjonalnie optymalizujemy gabinety.
Następny artykuł: Dlaczego nie lubimy kółek, czyli o wadach asystorów jezdnych - cz. 3 z 7