ESDENT

Asystory jezdne są w gabinecie tak naturalną rzeczą, jak poranna kawa. Korzystamy z nich nie zastanawiając się nad ich zaletami i wadami, po prostu są – każdy je ma. Oglądając projekty gabinetów stomatologicznych naszych klientów, asystory widzimy na większości z nich. Jednak co, jeśli ich użytkowość jest tylko powierzchowna?

Ostatnio mówiliśmy o: Część 1 z 6 - Ergonomia pracy w gabinecie stomatologicznym - jak zacząć pracować wygodniej? Jakie elementy nam to utrudniają?

Czemu chcemy zastąpić asystor stomatologiczny?

Nie jest już tajemnicą, że proponujemy odejście od mobilności w przypadku asystorów, na rzecz dobrze zaplanowanej statycznej przestrzeni. A także wykorzystywanie tacki pod konsolą tylko do pracy solo. Bowiem stanowisko pracy powinno umożliwiać pracę praworęcznemu lekarzowi w pozycjach od 9 do 12 bez konieczności nienaturalnego sięgania, skręcenia lub nachylania ciała i podobnych mało wygodnych i niezdrowych pozycji. Natomiast w momencie odejścia od asystora jezdnego i ograniczenia użycia tacy pod konsolą, musimy znaleźć nowe rozwiązanie, które będzie funkcjonalne.

Asystor jezdny - problematyczne funkcje w codziennej pracy

Jak wspominaliśmy asystor jezdny ma spełniać funkcję zarówno podręcznej przestrzeni roboczej jak i przechowywania. Przyjrzyjmy się więc obu.
Jeśli chodzi o przestrzeń roboczą – jest dostępna w ograniczonym zakresie. Podstawowy problem to brak możliwości wsunięcia nóg pod asystor, a to z kolei ogranicza jego następne funkcjonalności. Trudno korzystać z przestrzeni roboczej, jeśli musimy przyjmować nienaturalną pozycję i przez blokowanie nóg sięgać dalej niż to potrzebne. Owszem, można go ustawić z boku, ale po pierwsze to nadal wymusza niewygodny skręt ciała podczas sięgania zarówno lekarza i asysty, jak i uniemożliwia korzystania z niego na raz przez asystę i w razie pracy solo - przez lekarza. To wszystko sprawia, że ergonomiczna praca stomatologa i asysty jest ograniczana.

 

Mówiąc o przechowywaniu – chcemy przecież mieć przestrzeń uporządkowaną i dostępną „pod ręką”. Natomiast asystor jezdny ustawiony blisko operatora uniemożliwia pełne i wygodne wysuwanie szuflad, więc dociera się do kompromisu – albo funkcja robocza albo przechowywania. Po drugie – czy przechowywane w asystorze to na pewno dobry pomysł? Znajduje się on w zasięgu bezwzględnego skażenia sprayem. Wszystkie ustawione na blacie elementy, takie jak lignina, wiertła czy mikrobrushe do bondingu będą skażone przy przyjęciu każdego jednego pacjenta. A co z elementami przechowywanymi wewnątrz asystora? Nie zmieniamy rękawiczek na nowe za każdym razem, gdy sięgamy do jego szuflad, przez co zwiększamy ryzyko zakażeń krzyżowych. O ile nie mamy hermetycznych szuflad, a to nie jest rozwiązanie spotykane w asystorach jezdnych, to narażamy całe przechowywane wyposażenie na skażenie.


Czy to znaczy, że asystory jezdne to zło, którego powinniśmy się pozbyć za wszelką cenę? Niekoniecznie, ale istnieją rozwiązania o wiele bardziej funkcjonalne.

Asystory stomatologiczne to antybiotyk na grypę

Asystory jezdne funkcjonują również trochę jak wytrych w wielu problemowych sytuacjach. Zmieścimy w nich np. kompozyty, znieczulenia czy materiały tymczasowe typu fleczer i materiały jednorazowe, ale nie wykonamy nimi zabiegu od A do Z. Dodatkowo pojawia się pytanie kto powinien kontrolować co znajduje się w szufladach asystora, jeśli  jest wykorzystywany przez kilka zespołów dziennie? Asystor jezdny pojawia się tam, gdzie jest jakaś luka w funkcjonalności. Tylko, że po pierwsze z reguły jest źle dobranym rozwiązaniem, a po drugie sam produkuje kolejne problemy. 


Podobna sytuacja występuje przy korzystaniu z tacki pod konsolą. Ma spełniać funkcję podręcznej przestrzeni roboczej, ale tak naprawdę jej podręczność jest niepełna. Problemy rodzi jej lokalizacja i to właściwie obojętnie jaka, chyba że pracujemy solo – tylko wtedy rozpatrujemy ją jako zasadny element. Jeśli chodzi o lokalizację – tackę możemy ustawić z prawej strony konsoli, z lewej i bezpośrednio pod nią. W pierwszym wariancie asysta ma do niej pełny dostęp, ale o wiele gorszy do narzędzi rotacyjnych. W drugim przypadku asysta już do niej nie sięgnie, przynajmniej nie w wygodny sposób. Natomiast trzeci wydaje się optymalnym rozwiązaniem, ale odsuwamy wtedy konsolę, więc instrumenty rotacyjne oddalają się i są znacznie wyżej. Sama wizja takiej podręcznej przestrzeni roboczej jest właściwa, ale w tym przypadku jej forma rodzi problemy.

 

 

 

Co musimy zmienić?

W takim razie co proponujemy? Zniknęły nam dwie przestrzenie – podręczna przestrzeń robocza i przestrzeń najbliższego przechowywania. W zamian należy znaleźć rozwiązanie, które nie tylko przejmie te funkcje, ale jednocześnie będzie pozbawione opisywanych wcześniej problematycznych cech.
Najważniejsza jest organizacja podręcznej przestrzeni roboczej i planowanie zabiegu. To tam będą przygotowane narzędzia do pracy, to z tego miejsca asysta będzie podawała lekarzowi materiały, albo w przypadku pracy solo to będzie miejsce „pod ręką” lekarza. Co to będzie? O tym w następnym artykule.
Drugą kwestią jest przechowywanie, czyli gdzie umieścić te wszystkie rzeczy, które wcześniej spoczywały w asystorach lub innych meblach? Albo czy w ogóle umieszczać je na stałe w gabinecie? Koncepcji jest kilka i będziemy je również przedstawiać w tej serii.
Na koniec pozostaje trzeci element, który musimy uzupełnić i jest nim nowa organizacja pracy. W końcu pojawią się rozwiązania, przy których poprzednie ciągi komunikacyjne czy nawyki mogą okazać się nieskuteczne. Ale obiecujemy, że z tym jest jak z wymarzonym samochodem – człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrej zmiany.

Następny artykuł: Czym zastąpić asystor stomatologiczny, czyli ergonomia w stomatologii na płaszczyźnie podręcznej przestrzeni roboczej - cz. 3 z 6

 

Udostępnij na:

Skontaktuj się z nami